Dziś przybywam do Was z postem pielęgnacyjnym. Pokażę Wam całkiem ciekawy produkt, który otrzymałam jako gratis po zrobieniu zakupów na ponad 100zł w pewnej osiedlowej drogerii. Oczywiście sam gratis był dla mnie szokiem, bo jednak w Polsce to różnie z tym marketingiem bywa, a próbki często rozchodzą się po rodzinie i znajomych a nie klientkach sklepów. Produkt o którym mowa to AA Matujące mleczko do demakijażu.
Mleczka używałam codziennie wieczorem od połowy grudnia. Obecnie od 2 tygodni siedzi na półce ;-) Ale wydajność jest super, na tyle miesięcy używania, a ja nadal mam prawie połowę do zużycia.
Kosmetyk ma przyjemny ogórkowy zapach, który nie jest nachalny i mnie osobiście bardzo się podoba. Konsystencja jest bardzo standardowa jak na mleczko, więc tu nie było zaskoczenia. Jednak to co robi ze skórą jest zaskakujące. Po przemyciu twarzy naprawdę osiągamy efekt matowej i czystej skóry! Nie ma mowy o lepkiej, błyszczącej twarzy. Nie zapchał mnie, nie uczulił. Delikatnie pielęgnował moją cerę, a to pewnie za sprawą ekstraktu z aloesu, który jest jednym ze składników.
Jeśli chodzi o zmywanie makijażu oczu, to na codzień jest okay, choć nie przebija efektów miceli czy dwufazowców. Z cięższym makijażem wieczorowym jest już gorzej i zostawia "efekt pandy".
Plusy:
-pojemność
-efekt zmatowienia cery
-przyjemny świeży ogórkowy zapach
-nie zapycha
-nie natłuszcza skóry
-cena ok 13zł
Minusy:
-mało naturalny skład (ma w sobie m.in alkohol!)
-nie zmywa mocnego makijażu w 100%
Według mnie jest to bardzo przyjemny produkt i zdecydowanie wolę go od wspomnianych wcześniej mleczek z Ziai (ogórkowe) i Garniera(z winogronami). Jest delikatny, ładnie pachnie, super wydajny i ogólnodostępny. Myślę jednak że przeznaczony jest do cer bardziej tłustych niż mieszanych. Jeśli macie suche miejsca na twarzy, ten produkt może sprawić że będą bardziej widoczne i jeszcze bardziej wysuszone. Czy sięgnę po niego ponownie? Myślę że tak, choć chętnie przetestowałabym inne tego typu kosmetyki! ;)
Pozdrawiam
Fumiko